Bez opamiętania strzelano w pierwszej kolejce Pucharu Ligi. Aż w połowie spotkań padały dwucyfrowe wyniki, a Czyste Buty były bliskie wykręcenia kierunkowego do Warszawy. Jedynym zespołem Dywizji A, który nie wywiązał się z roli faworyta był Krakowiak, który uległ Drink Teamowi. Bardzo męczyli się również gracze Banzai MMA, ale ostatecznie zajechali ISTS.
Grupa A
Zarówno gracze WKS Futsal Team i Universum Kraków bardzo boleśnie się przekonali czym się różni Dywizja A od Dywizji B. Liderują Wicemistrzowie Nowej Huty, którzy zaaplikowali rywalom czternaście sztuk.
MK Team – WKS Futsal Team 14:1 (6:0)
(Szubartowski 5, Nawrot 3, Głowa 3, Doniec 2, Karaś – Rajczyk)
MK Team: Ginter, Guliński – Doniec, Karaś, Głowa, Szubartowski, Nawrot, Kępka
WKS Futsal Team: Kot – Rajczyk, Fijoł, Dębski, Cebulak, Kurtyka, Dudek
Po pięciu minutach było już 4:0, ale uczciwie trzeba przyznać, że MK Team miał po prostu stuprocentową skuteczność i Szubartowskiego. Właśnie ten gracz został nemesis Wybrzeża Klatki Schodowej – nieobeznani jeszcze ze specyfiką ligi goście nie wiedzieli, że więcej niż centymetr kwadratowy wolnej przestrzeni dla tego gracza kończy się piłką w siatce. As MK Team miał udział aż 12 trafieniach swojej ekipy. Dzielnie sekundowali Mu Nawrot i Głowa, którzy dołożyli po trzy trafienia, a dzieła zniszczenia dopełnił Doniec z Karasiem. Patrząc na wynik ciężko w to uwierzyć, ale gościom zabrakło tylko dyscypliny taktycznej, która z minuty na minutę co raz bardziej szwankowała. Na pocieszenie została Im tylko bramka Rajczyka, który każdy swój występ w NALFie dokumentuje golem.
Universum Kraków – GLOB-BUS Bidvest Kraków 3:9 (0:6)
(Szkółka, Szkliniarz, Ślęzak – Linczowski 3, Banaś 3, Piwowarczyk 2, Otrębski)
Żółta kartka: J.Flank (GLOB-BUS Bidvest Kraków)
Universum Kraków: Kochan – Ślęzak, Szkliniarz, Kaczorowski, Szkółka, Cichański, Chalota
GLOB-BUS Bidvest Kraków: F. Flank – J. Flank, W. Kopacz, Sołtysik, Banaś, Piwowarczyk, Linczowski, Otrębski
Po bramce Otrębskiego w drugiej minucie Bidvest o dziwo nie wziął się do okładania rywala i patrzenia czy równo puchnie, ale sam miał trochę szczęścia w kilku sytuacjach. Potem przepyszny kwartet Bidvestu (Linczowski, Banaś, Otrębski, Linczowski) wziął się ostro do roboty i w 25 minucie było 0:7 i po meczu. Chwała Universum, że się nie położyło tylko wykorzystało dekoncentracje rywala co zaowocowało ładnymi bramkami Szkliniarza i Szkółki. Losów meczu nie dało się już jednak odwrócić i to goście lepiej rozpoczęli rozgrywki Pucharu Ligi.
Grupa B
Mistrzowie Nowej Huty długo się męczyli z osłabionym ISTS, ale ostatecznie dowieźli trzy punkty do końca. Z bardzo dobrej strony pokazał się Konkret, który w wyśmienitym stylu odprawił DRUG-onów.
Konkret – DRUG-ony 7:0 (4:0)
(Concia 3, Melero Garcia 2, Domingos, Stanula)
Konkret: B. Szewczyk – Czarny, Rzepecki, Stanula, Mączka, Rutkowski, Melero Garcia, Concia, Domingos, Napora
DRUG-ony: Płatek – P. Knapik, Rogóż, Skiba, Maślejak, P. Zając, Góra, Ślusarczyk
Konkret już od pierwszych sekund zamknął DRUG-onów na Ich połowie pokazując niesamowitą dyscyplinę taktyczną. Goście wraz dzielnie się bronili, ale nie mieli nic do powiedzenia gdy w 13 minucie rywala napoczął Melero Garcia. Ten sam zawodnik zaliczył chwilę później asystę kolejki zagrywając do Domingosa. Rozochocony Konkret jeszcze przed przerwą wcisnął dwie bramki. Losy meczu rozstrzygnęły się w 25 minucie gdy na 5:0 podwyższył Concia. Ten sam zawodnik skompletował hattrick w 33 minucie, a strzelanie zakończył wspaniałą indywidualną akcją najlepszy na boisku Melero Garcia.
ISTS – Banzai MMA 6:10 (5:4)
(Górowski 3, M. Zaczyk 2, Kapela – Mateusz Raźny 2, Bętkowski 2, Jamka, Nawratil, Sikora, Marcin Raźny, Brzegowy, Konrad)
ISTS: Szala – Kapela, Zegarek, M. Zaczyk, Koper, Górowski
Banzai MMA: Jamka – Mateusz Raźny, Bętkowski, Nawratil, Sikora, Marcin Raźny, Brzegowy, Konrad
Ciężko dociec co mieli w głowach goście, ale w pierwszej połowie zupełnie nie było widać kto jest trzeci raz z rzędu Mistrzem Nowej Huty w futsalu. ISTS już w 4 minucie prowadził 2:0 po bramkach Górowskiego i Kapeli. Banzai MMA niby łapało kontakt, ale po chwili trafiali gospodarze i na tablicy wyników widniało kolejno 3:1, 4:2 i 5:3. Banzai MMA najprawdopodobniej przegrałoby ten mecz gdyby nie Sikora, który wziął na swoje barki organizacje gry swojej drużyny. Już w 22 minucie był remis, a ISTS co raz szybciej opadał z sił. Banzai MMA objęło prowadzenie w 27 minucie po trafieniu Nawratila, który wykorzystał dogranie Jamki, a w 28 minucie było już 5:8. W 39 minucie pięknym lobem ze swojego pola karnego popisał się Jamka, a mecz zakończył pięknym uderzeniem w okienko nie kto inny jak Sikora.
Grupa C
Żadnych problemów z zainkasowaniem trzech punktów nie mieli obrońcy tytuły czyli Sparta Kraków. Znacznie ciężej było Arbitrom, ale trzeba przyznać, że byli sami sobie winni przychodząc bez zmiany.
Arbitro De Futbol – Żarłacze 4:1 (2:0)
(Koźlak 2, Biela 2 – Klęk)
Arbitro De Futbol: Starmach – Koźlak, Biela, Pąchalski, Boligłowa
Żarłacze: Panek – Hańderek, Wojciechowski, Klęk, Antoszewski, Wieszeniewski, Paluch, Szymański, Hańderek
Gospodarze na meczu stawili się bez zmiany, ale już od początku spotkania było widać, że umieją racjonalnie gospodarować siłami. Przetrzymali napór Żarłaczy i w 8 minucie prowadzili 2:0, po golach Bieli i Koźlaka. Żarłacze długo nie mogły znaleźć sposobu na Arbitrów, aż do 26 minuty gdy trafił Klęk. Żarłacze mogły wyrównać, ale nie wykorzystane sytuacje zemściły się i w 35 minucie po raz drugi trafił Koźlak. Wynik ustalił Biela, i Arbitrzy mogli odetchnąć z ulgą.
Sparta Kraków – Venatores FC 9:4 (4:1)
(Bukowicki 3, Gruchała 2, Filo 2, Bąk 2 – Ciuruś, D. Mroczek, S. Mroczek, Wojtasiński)
Sparta Kraków: Grabiec – Bukowicki, Gruchała, Kawula, Filo, Bąk
Venatores FC: Zimowski – Luengo, Sanchez, M. Kopacz, Ciuruś, Włuka, Markuszewski, D. Mroczek, S. Mroczek, Wojtasiński
Mecz miał zdecydowanego faworyta, ale postanowił on, że nie będzie się wywiązywał ze swoich obowiązków i po siedmiu minutach to goście prowadzili 1:0 po golu Wojtasińskiego. To przywoy łało Spartan do porządku i już w 13 minucie prowadzili po golach Bukowickiego i Bąka. Ta właśnie dwójka wspierana przez Filo doprowadziła do stanu 7:1 w 27 minucie i było po meczu. Venatores zaczęli wykorzystywać to że rywal daje Im więcej miejsca i w 32 minucie trafił D. Mroczek. Natychmiast odpowiedział Gruchała, ale Pomarańczowi w przeciągu minuty trafili dwukrotnie i zrobiło się 8:4. Zwycięstwo Sparty przypieczętował Gruchała w 36 minucie, a Venatores na osłodę została piękna interwencja Zimowskiego przy rzucie karnym wykonywanym przez Kawulę.
Grupa D
W grupie D byliśmy świadkami największej z niespodzianek jaką była porażka Krakowiaka z Drink Teamem. W drugim spotkaniu Czyste Buty mocno sponiewierały TBR-Groteska.
TBR-Groteska – Czyste Buty 2:22 (0:8)
(Furmanek, K. Łęcki – samobójcza – Gogosz 7, K. Łęcki 6, M. Figwer 3, Sz. Kluza 2, Ambrochowicz 2, M. Kluza, Sagan)
TBR-Groteska: Rogula – Furmanek, Krzciuk, Sochacki, Piątek, Walicki, Popławski, Piaseczyński, Marusiński
Czyste Buty: D. Figwer – M. Figwer, Sz. Kluza, M. Kluza, Ambrochowicz, K. Łęcki, Gogosz, Sagan
Mecz nie ma większej historii. Goście całkowicie zdominowali rywala, bezlitośnie karcąc go za każdy, nawet najmniejszy błąd. Genialnie współpracowali ze sobą Gogosz i K. Łęcki, którzy razem trafili aż trzynaście razy, a co rusz piłki dogrywał Im M. Kluza. Od stanu 0:16 w 30 minucie Czyste Buty grały D. Figwerem w polu przy rozegraniu, co przyniosło kolejne akcje bramkowe. Dopiero w 34 minucie konto bramkowe gospodarzy otworzył Furmanek, a drugiego gola sprezentował Im K. Łęcki trafiając z rzutu rożnego do… własnej siatki. TBR-Groteska nie można na pewno odmówić ambicji i co raz większej rzeszy pięknych fanek, które do ostatniej minuty gromko nagradzały udane zagrania brawami. Czyste Buty były niewątpliwie lepsze, ale gospodarze nie zasłużyli na aż takie manto.
Krakowiak – Drink Team 3:4 (1:3)
(Kociński 2, Majewski – P. Cholewicki 2, K. Cholewicki, Drożdżewski)
Żółta kartka: Majewski (Krakowiak)
Czerwona kartka: Majewski (Krakowiak, 36. Minuta – za drugą żółtą)
Krakowiak: Gicala – Tęczyński, Demski, Kociński, Majewski, Walczyk, Janus
Drink Team: Rajek – Drożdżewski, Połednik, K. Cholewicki, P. Cholewicki, Lis, Bień, Włodarz, Żaba
Krakowiak stawił się na meczu bez D. Zająca i Porębskiego, co błyskawicznie wykorzystał P. Cholewicki, który trafił dwa razy i w 6 minucie było 0:2. Krakowiak bramkę kontaktową zdobył w 13 minucie po strzale Kocińskiego, ale brak powrotów do defensywy wykorzystali K. Cholewicki i Drożdżewski i w 22 minucie było 1:4. Krakowiak wziął się ostro do roboty i po bramkach Kocińskiego w 24 minucie i Majewskiego w 34 minucie zrobiło się 3:4. Problem w tym, że Majewski błyskawicznie zarobił dwie żółte kartki i w 36 minucie opuścił boisko. Krakowiak napierał, ale jedyne co był w stanie osiągnąć to słupek Walczyka w 39 minucie i to Drink Team cieszył się z trzech punktów.
Grupa E
Tu było najnudniej. Zarówno eNHa, jak i Hattrick do bólu wykorzystały braki kadrowe u rywali i zaaplikowali Im 31 bramek.
eNHa – Enigma 18:2 (7:1)
(Wałaszek 6, Warszycki 5, Górka 3, K. Gibas 2, Krężołek, Górski – Marczyk, Górski – samobójcza)
eNHa: P. Gibas – Chalcarz, K. Gibas, Górski, Wałaszek, Warszycki, Krężołek, Górka
Enigma: Curyło, Marczyk, Skorupa, Skuciński
Tu nie ma wiele do opisu – Enigma przyszła w czwórkę i eNHa postanowiła nie stosować taryfy ulgowej. Skutecznością błysnęli Wałaszek i Warszycki, którzy pobili swoje życiówki w NALFie, a najlepszym asystentem został Krężołek. Enigma robiła co mogła, ale nawet Herkules dupa kiedy wrogów kupa. Na osłodę została Im bramka Marczyka oraz samobój Górskiego.
Hattrick – Pumas Kraków 13:2 (5:0)
(Gruszczyński 7, Ziętara 3, Mikrut 2, Bałchan – Dadouch 2)
Hattrick: Gajoch – Ziętara, Mikrut, Rybski, Bałchan, Walerowski, Gruszczyński
Pumas Kraków: Gach – Żurek, Wojtych, Leśniak, Pyciak, Dadouch, Konopka, Marczak, Sowa
Kolejny mecz bez historii. Pumasi bez braci Grudniów byli cieniami samych siebie. W środku pola była tak wielka dziura, że niejeden deweloper blok by wcisnął i wszystkie piłkę trafiały do zwykle niekrytego Gruszczyńskiego. By sprawdzić się jak się kończy nie pilnowanie Gruszczyńskiego zapraszam do zajrzenia do zakładki rekordy. W efekcie w 22 minucie było 6:0. Co z tego, że wówczas najładniejszą bramkę w meczu zdobył Dadouch, skoro Pumasi dalej byli tak niefrasobliwi w obronie? Gruszczyński z Ziętarą robili co chcieli i ostatecznie licznik stanął na trzynastu trafieniach dla Hattricka. Z jednej strony szkoda Pumasów, a z drugiej fajnie, że Hattrick niezgodnie z wieloletnią tradycją nie olał Pucharu Ligi.